Zbuduje ci dom, będziesz miała - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Ogień ognia nie zgasi, wiatr igra z iskrą. Złość przeciwko złości jest tą samą nienawiścią. Wodą ogień gasi, spokój oczyszcza nas. W ciszy człowiek stwarza najprawdziwszych nas. Więc buduje dom (buduje dom) Z ogrodem pełnym darów jakich mi potrzeba. Buduje dom (buduje dom) Moja oazę spokoju, w której życie odpoczywa.
"Now I got you looking stiff you numbskull, you're at a stand still Still faking that you're hard with your rhymes and got no hand skills So I'll easily drop you and stop you from rhyming Send you home"
Dom dziecka - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Dom zbuduje ci dom Dom - Bitamina "zbuduje ci dom będziesz miała schron taki szałas na hałas i zasadzę brzozę tuż za rogiem żebyś latem miała cień zawiozę do szkoły każde z naszych 25 dzieci i mowy nie ma żebyś musiał wstać nie będę palił"
Do jak dom rodzinny dom re jak rejs w daleki swuat Daleki Dom - Moskwa "Na szczycie góry tam Gdzie byłem tylko sam Unosił myśli wiatr Do góry tak coraz wyżej Daleko stąd Zabierał mnie Zabierał mnie stąd Mój boski lot Poczułem w sobie coś Co tak uniosło mnie To był taki stan Wznosiłem"
[Produkcja: Stawiarski] / [Zwrotka 1: Leon] / Wiesz, był okres kiedy nie chciałem nikogo poznać / Lecz wtedy sam nie wiedziałem, że znajdzie się taka bomba / Przewróci mój świat do
Zbuduję Ci dom, będziesz miała schron Taki szałas na hałas i zasadzę brzozę tuż za rogiem Żebyś latem miała cień, Zawiozę do szkoły Każde z naszych dwudziestu pięciu dzieci I mowy nie ma, żebyś musiała wstać Nie będę palił i nie będę pił I nie będę oglądał zakazanych rzeczy nocą na tv Kolacja u twojego taty i bat
2021-12-10 - Explore szelfka's board "Zbuduje ci dom" on Pinterest. See more ideas about wnętrza, wystrój wnętrz, wnętrze w stylu art deco.
Tekst piosenki. Zbuduję Ci dom, będziesz miała schron. Taki szałas na hałas i zasadzę brzozę tuż za rogiem. Żebyś latem miała cień, zawiozę do szkoły. Każde z naszych dwudziestu pięciu dzieci. I mowy nie ma, żebyś musiała wstać. Nie będę palił i nie będę pił. Nie będę oglądał zakazanych rzeczy nocą na tv.
TnASW. Mija pierwsza rocznica śmierci wybitnego kabareciarza i aktora, Bohdana Smolenia. Przez lata rozśmieszał Polaków. Z lubością obnażał absurdy PRL-u. W 1983 roku dostał nawet zakaz wykonywania zawodu od kierownika Wydziału Kultury KC PZPR za skecz „Aaa tam, cicho być!”. Przypominamy najzabawniejsze teksty Bohdana Smolenia! Czy są wśród nich twoje ulubione? Jerzy Skolimowski o przemijaniu: „Ciąży nade mną świadomość, że czasu jest coraz mniej” Najzabawniejsze teksty Bohdana Smolenia „A ty se historią mordy nie wycieraj!” „Mówię ci, tak się porąbało…. Z jednych rakiet mam się cieszyć, przeciw drugim protestować. A to wszystko jedno, z której strony spadnie, z tej, czy z tamtej. Tak samo boli. Bomba jest bomba” „A w gazecie napisali, że zginął pudel podpalany. Aaa… jakby mnie tak podpalali, też bym uciekł” „Oż ty cholero jasna, ty zgago pieruńska, by cię szlag trafił! Musiałaś się ujawniać? Musiałaś? Oż, taki karabin mi zabrali. Ile to by spraw rozwiązało. A co ja mam tymi kulkami rzucać teraz? Kulomiot jestem czy co? A dziadkowi granat też wzięli. A nie wiem czemu… on był tylko zaczepny. Dziadek rzucał i od razu wiedział, jakie wojsko idzie. A teraz kto mu powie? Wszystko tajemnica” „i taki z tego morał wynika, żeby z rezerwą przyjmować to, co mówi wieczorem spiker z „Dziennika” „A oglądałaś Czterech pancernych? Jakbyśmy dwa takie czołgi mieli, to byśmy se sami tę wojnę wygrali” „Nie oglądaj telewizji, bo będziesz miała w głowie glizdy” „A ci Amerykanie… oni nie są wcale tacy źli. Oni napadną, a potem przeproszą. A mnie za te 40 lat to nikt, k•••a, nie przeprosi” (za czterdzieści lat PRL-u – red.) „A tam, cicho być, ty pindo jedna. Ci te drugie oko wybije, tylko dokładnie” „Co się tu tak kiwasz, idź się wysikać i wróć!” Bohdan Smoleń i Kabaret Tey Bohdan Smoleń urodził się w 1947 roku w Bielsku-Białej. Studiował zootechnikę, wybrał jednak karierę sceniczną. W 1968 roku założył kabaret „Pod Budą”. Odniósł ogromny sukces, wygrywając w 1972 roku koszalińską Famę. Pod koniec lat 70. Zenon Laskowik namówił go, by przeszedł do Kabaretu Tey. Razem świętowali największe sukcesy. Skecze „Pelagia”, „Maluch”, „Aaa tam, cicho być” od lat są w czołówce najzabawniejszych zdobyczy polskiego kabaretu. Polecamy też: Nikt nie rozśmieszał Polaków tak jak on. Nie żyje Bohdan Smoleń. Wybitny kabareciarz zmarł w wieku 69 lat
S. Samuela Brodacka OSF uruchamia "Biblijną sztafetę otwartych serc". Każdy chętny może zgłaszać się, by w określonej godzinie rozważać fragment Pisma Świętego. Wielu ludzi na nowo musiało układać sobie życie z powodu stanu zagrożenia epidemicznego. Unikanie kontaktów z innymi, odwoływanie spotkań, przesiadywanie w domu może dawać się we znaki. W dodatku wiemy, że Polska wciąż wykazuje tendencję rosnącą jeśli chodzi o zakażenia koronawirusem, a więc domowa kwarantanna każdego z nas będzie coraz bardziej kluczowa. - Nie da się ukryć, że musimy na nowo odnaleźć się w tych warunkach domowych. W tak trudnym czasie przyszło do mnie natchnienie, by zachęcić ludzi do karmienia się Słowem Bożym. Zauważyłam po kilku rozmowach, że ludzi męczy zniechęcenie, przenikające stany depresyjne, doskwiera samotność. Tego na co dzień nie widać w naszym zabieganym trybie życia. I teraz, funkcjonując niejako w ograniczeniu, różne sprawy wychodzą na wierzch - tłumaczy s. Samuela Brodacka. Wychodząc naprzeciw swoim niepokojącym obserwacjom proponuje uruchomienie "Biblijnej sztafety otwartych serc". Każdy chętny wybiera sobie konkretną godzinę, w której będzie rozważał i kontemplował fragment Biblii. Może przeplatać rozważanie modlitwą różańcową lub Koronką do Miłosierdzia Bożego. Następnie zgłasza się poprzez maila do s. Samueli na adres @ i podaje, kiedy dokładnie będzie się łączył na modlitwie. Siostra zapisuje go do specjalnego zegara. - Stworzymy sztafetę, która nieustannie będzie karmić się Słowem Bożym, w której chodzi o otwartość serc. Słowo Boże nie pozwala człowiekowi się zniechęcić i co najważniejsze - dodaje nadziei i mocy. W naszych sercach nie może zabraknąć nadziei! - apeluje zakonnica ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Szpitalnych. Jej zdaniem, wchodzimy w całkiem nową rzeczywistość. Wystarczy zobaczyć, co się dzieje we Włoszech. Otaczają nas przenikające obrazy. A możemy ten wyjątkowy czas dobrze wykorzystać. Modlitwa jest w stanie umocnić nasze serca, działa jak lekarstwo. - Zobaczmy, jak świat umilkł i wyszła jakże głęboka cisza, która wielu doskwiera, dręczy, irytuje. Trudno się w niej odnaleźć. A Pan Bóg chce tam wchodzić ze swoją łaską. Podejmij wyzwanie i pochyl się nad Pismem Świętym - zachęca s. Samuela. «« | « | 1 | » | »»
Każdy kto mnie zna osobiście wie, że zazwyczaj moja skrajność skłania się ku pozytywom. Zawsze widzę jakieś rozwiązanie, zawsze mam marzenia, zawsze gdzieś biegnę i prawie zawsze coś załatwię. Nie lubię marudzenia, gderania i gdekania, choć być może to jedno i to samo. Lubię działać i cieszyć się z bycia tu i teraz. Ale mam wadę, być może genetyczną, choć tata twierdzi, że takowe nie istnieją. Gadam czasami szybciej niż pomyślę. Czasem wcale nie pomyślę. A czasami ja myślę jedno a rozmówca słyszy drugie. No cóż, życie. Kiedyś znajoma zapytała co u mnie. Szczerze przyznałam, że ostatnio bywam zmęczona. Że brak mi już nawet takich psychicznych sił na choroby, ciągłe zwolnienia, lekarzy, apteki. W dobrej wierze powiedziała “Nie martw się, już niedługo dorosną i będziesz miała z głowy”. Dopiero po jakimś czasie zaczęłam się nad tym zastanawiać. Przecież ja nie powiedziałam, że moim zmartwieniem są dzieci. I wtedy zdałam sobie sprawę, że takie myślenie otacza mnie bardziej niż mi się wydawało. Myślałam o tym przez ostatnich kilka dni bardzo intensywnie. I myślę o tym za każdym razem, kiedy wieczorem zamykam drzwi od ich pokoju. Ja nie chcę mieć ich z głowy. Chcę chłonąć ile mogę, bo wiem, że za kilka lat a później kilkanaście przyjdą dni, że będę tęsknić za tym szalenie. Że tęsknota będzie mi rozdzierać serce. Że oddałabym wszystko, aby móc ich dłonie trzymać w swoich, czytać im książeczki o kotku jak biszkopcik, a one to czytanie co 3 sylaby będą przerywały. Nie chcę mieć ich z głowy. Mogę mieć z głowy całą resztę na tym świecie, ale ich nigdy z głowy nie zdejmę. Nigdy nie będzie mi blisko do mem rzucanych na fb a wyśmiewających macierzyństwo z każdej strony. Nigdy nie pojmę dlaczego matki (wg tych mem) nie piją ciepłej kawy, nie mają weekendów, niczego nie mają. Smutno mi kiedy na to patrzę. Smutno mi i właściwie nie wiem czemu. Tak sobie myślę, że z jednej strony tak szalenie udostępniają się takie obrazki, które ukazują matki jako kaleki (tak ja to odbieram), a z drugiej się matki denerwują, że tak się je postrzega. Hmmm. Wszędzie tylko hasła o macierzyństwie bez lukru. Ale po co odbierać lukier temu, co z założenia właśnie takie ma być. Jasne, że zdarzyło mi się wypić zimną kawę ale tylko wtedy jak o niej zapomniałam. A weekendy z dziećmi to najpiękniejsza rzeczywistość. Czekam na nie cały tydzień. Nie sprzątam wtedy, nie zarzynam się prasowaniem. Ja wtedy żyję. Z nimi. Dopiero wtedy żyję. Zmęczona jestem ciągłym słuchaniem, że trzeba cieszyć się życiem, bo jak już urodzisz, to dopiero ci się zacznie. Takie straszenie, tylko do dzisiaj nie wiem czym. Kolkami? Przeżyliśmy. Najprawdziwsze. Od pierwszej doby życia przez 8 miesięcy co noc. Po co mnie straszycie kimś, kogo kocham i na dodatek sama sobie urodziłam? Zaczynam się zastanawiać, po co niektórzy ludzie wydają tysiące na urlopy, jak po powrocie na pytanie “jak było?” odpowiadają “weź, przecież z dzieckiem to nie urlop“. Mogłabym mnożyć takich sloganów. Straszono nas już wszystkim, co się nie wydarzyło, albo co nas wcale nie zabiło. Czy zawsze to tylko “babeczki i tęcze”? Nie. Czasem jest trudno. Tak strasznie trudno. Ale ta miłość wymaga tego stopnia trudności, żeby móc wychować drugiego człowieka. Nie hodować. Wychować. Z pełnym bagażem uczuć i wspomnień. Kiedy sięgam pamięcią na nasze ostatnie 5 lat życia, widzę jak na dłoni, że spotkało nas wszystko, czym nas straszono a teraz się nas pociesza, że będziemy mieć z głowy. Były kolki, nieprzespane noce, bujanie, niebujanie, ulewanie, spanie z nami w łóżku, obsikanie nas przy gościach, bieganie po lekarzach, wyjazdy na jeden dzień a jakby wyprowadzki. Za nami 5 wspólnych wakacji, które były wakacjami. I wiecie co? To najlepsze, co mogło mi się w życiu przytrafić… Najlepsze 5 lat mojego życia. Będę kiedyś tęsknić, że mnie o 4:47 nie budzi tupot małych bosych nóżek. Że płaczem mnie nikt nie żegna, kiedy wychodzę do pracy. Że w domu tak czysto jak w muzeum, tylko kurzu więcej. Może nawet zatęsknię za prasowaniem na cały etat. Kiedy już w innym domu same sobie będą prasowały. Jeśli będą. I zatęsknię na bank, kiedy już nie będą chciały czytać o kotku biszkopciku i jeździć z nami na wakacje. Za zimną kawą z mem nigdy nie zatęsknię, bo nigdy takiej nie piłam… Jestem pewna, że właśnie to przeżywa moja mama. Niegdyś w domu, w którym nawet bywało za głośno. A teraz cisza się od ścian odbija. Kiedyś tona ziemniaków na zimę to mało a teraz kilogram na miesiąc. I kiedy się zjeżdżamy, zawsze jest za dużo jedzenia. Tak dużo jak jej tęsknoty. Kiedy to piszę, ściska mnie w gardle. Jeszcze 5 lat temu nawet bym nie zrozumiała. Wiem, że dzień, kiedy to ja będę na jej miejscu nadejdzie za szybko. I właśnie dlatego nie chcę mieć moich dzieci z głowy. Chcę się umieć cieszyć z nieprzespanych nocy, bo dopóki się nie pojawiły na świecie, żadna nieprzespana noc nie miała znaczenia, nie była po coś. I zanim moje wnuki trzymając mnie za rękę pomyślą “Jak można się tak zestarzeć”, ja chcę żyć. Przy nich. Mając je na głowie… Coś podobnego?blog parentingowydomdorosłe dziecidziecikiedy dzieci dorosnąmacierzyństwomamamamagerkamatka polkatęsknota